Snowy White – Driving On The 44 (2022) [Recenzja przedpremierowa]

Snowy White, legenda brytyjskiego bluesa, ma ostatnio bardzo produktywny czas. Były muzyk Thin Lizzy czy Pink Floyd prezentuje piąty album studyjny w ciągu sześciu lat! Były projekty z jego zespołem – The White Flames – były także albumy solowe, w których gitarzysta sam grał na większości instrumentów. Tym razem, z pomocą trzech muzycznych przyjaciół, przygotował optymistyczny zestaw bluesowego i balladowego grania z gitarą w roli głównej.

Nowy album otwiera instrumentalne Freshwater. Co ciekawe, pierwsze dźwięki należą do klawiszowca, Maxa Middletona. Przestrzenne, intrygujące arpeggia zwracają uwagę słuchacza i w kolejnych minutach są rozwijane przez White'a – mamy tu m.in. funkującą gitarę rytmiczną oraz mocne solówki. To dynamiczne, zespołowe granie, w którym znalazło się również miejsce na fortepianowe solo Middletona, współkompozytora utworu. Ten utwór to podróż – mniej więcej w okolicy trzeciej minuty zaskakuje nagła zmiana klimatu: rytm staje się spokojniejszy, pojawia się syntezator i perkusjonalia. Świetne rozpoczęcie albumu i definicja zabawy muzyką. Więcej bluesa przynosi ze sobą – a jakże – Longtime Blues. To nastrojowy utwór, bazujący na śpiewnym motywie gitarowym i przestrzennych smykach. Rzecz może kojarzyć się z kompozycjami Chrisa Rei (w szczególności z albumem On The Beach). Co ciekawe, w utworze pojawia się tylko dwóch muzyków – oprócz Snowy'ego (gitary, bas, klawisze), słyszymy również Thomasa White'a – syna gitarzysty, grającego na perkusji elektrycznej. Way Down In The Dark to tętniący życiem utwór o dość poważnej tematyce – mówi o toksycznych, zadufanych w sobie ludziach, którzy chcą pouczać innych. Snowy odpowiada krótko: "nikt nie będzie mi mówił, co mam myśleć". Podobne motywy pojawiały się już na poprzednich albumach White'a, między innymi na płycie Reunited. Kompozycję wyróżnia zespołowy charakter – świetne solo oraz przestrzenne akordy na fortepianie Rhodes gra Ferry Lagendijk, a lekkie smaczki basowe dołożył bohater płyty. Swoje trzy grosze wtrąca również Thomas White, który oprócz gry na perkusji, uzupełnia dynamikę utworu na bongosach czy cowbellu. Słyszymy nawet sample gongu, który pojawiał się już na nagraniach studyjnych White'a w latach 90.  To ponad siedmiominutowa, rozbudowana i dobrze przemyślana kompozycja z charakterystycznym, powtarzanym wersem tytułowym.

Driving On The 44 otwiera prosty, gitarowy motyw. To dynamiczny, rockowy utwór, a wyraziste gitary są tu uzupełniane przez organy hammonda. Co ciekawe, w refrenie pojawił się motyw gitarowy z utworu Nuff Said z 2017 r. (album Reunited). Klimat i tematyka piosenki może z kolei nawiązywać do innego utworu White'a z motywem autostrady – Highway To The Sun. Utwór uzupełnia gitarowe i trochę zbyt mocno przesterowane solo gitarowe. Warto również zwrócić uwagę na humorystyczny tekst. Bohater jechał do miasta Wichita w stanie Kansas, ale zboczył z drogi, trafiając na tytułową autostradę 44 i najprawdopodobniej trafi do miasta Wichita Falls w stanie Teksas. Kilka słów również o samym wokalu White'a. Jak wiadomo, Snowy jest przede wszystkim gitarzystą i – jak sam wielokrotnie przyznawał – nie czuje się pewnie jako wokalista. Wypracował jednak swój nienarzucający się styl z pogranicza śpiewu i melorecytacji. Dzięki temu utworów słucha się naprawdę dobrze, a wokal pasuje do klimatu muzyki. Blues 22 to kolejny zwrot w kierunku klasycznego bluesa. Są gitary, fortepianowe i organowe wstawki oraz blisko 3,5-minutowe, smaczne, przesterowane solo. Podobne, bluesowe granie mamy w instrumentalnym Slinky Too, choć tym razem w rytmie shuffle. To solowy popis gitarzysty. 

Na Driving On The 44 nie brakuje również ballad. To m.in. mocny Ain't No A Secret Thing z potężnym motywem gitarowym oraz bluesującym fortepianem Lagendijka. Bardzo udaną kompozycją jest nastrojowy Keep On Flying. Jednym z bohaterów utworu jest gitara klasyczna – prowadzi utwór i pojawia się również w wydaniu solowym. Słychać również luźne, gitarowe nawiązania do motywu z innego utworu White'a, Good Question, nagranego jeszcze w latach 80. Ciekawym zabiegiem jest również uzupełnienie perkusji rytmem wybijanym przez gitarę akustyczną. Jej brzmienie zostało ustawione w equalizerze w taki sposób, że pełni funkcję perkusjonaliów. Interesujący jest również sam tekst, sugerujący, by żyć w zgodzie ze swoimi ideałami. Muzycznie White'owi udaje się to od zawsze. 

Końcowe minuty albumu to, oprócz bluesa, dawka dynamicznego grania. Najpierw One Man Girl z tekstem o typowej w bluesie tematyce – uczuciach.  Wyróżnikiem jest tu solo na fortepianie Middletona oraz udane, gitarowe harmonie. Co ciekawe, gitarzysta kojarzony ze złotym Gibsonem Les Paul, tym razem nagrywał swoje partie na gitarze PRS. Lady Luck (So Mean To Me) to singlowa propozycja oparta na wyrazistym rytmie oraz gitarowych brzmieniach. W tym przypadku White sięga po efekt wah-wah, z którego bardzo często korzystał w latach 90. 

To nie jest płyta przełomowa i nie takie było jej założenie. Przyznaje to zresztą sam bohater płyty, opisując ją w przedpremierowych wywiadach jako spokojną i nastrojową kolekcję utworów, które powstały w czasie lockdownu. Jednego Snowy'emu odmówić nie można – prawdy i wierności swoim ideałom. White to mistrz gitarowych fraz, który stawia na improwizację i brzmienie bez większych udziwnień. Driving On The 44 to płyta, która podąża swoją drogą.

WERDYKT: ★★★★★★★ – interesująca płyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz