Anna Maria Jopek – Wrocław, 02.04.2017 (Minione Tour) [Relacja]

W Narodowym Forum Muzyki, w ramach ogólnopolskiej trasy „Minione” zagościła Anna Maria Jopek. Wraz z kubańskim trio zaprezentowała wrocławianom swój nowy album. To były prawie dwie godziny skupienia, improwizowania i gry ciszą.

Jopek już wcześniej czerpała inspirację z muzyki tradycyjnej innych kultur. Kilka lat temu nagrała płytę z muzyką Dalekiego Wschodu, a miesiąc temu wydała „Minione”, nowy studyjny album oparty  na jazzie z kubańskimi akcentami. Co ciekawe, materiał z płyty to nowe interpretacje polskich utworów przedwojennych. Od pierwszych minut NFM zawładnęła melancholia i łamane, jazzowe rytmy. Zespół pojawił się w bardzo nastrojowych okolicznościach – scenografia składała się z kilku lamp fotograficznych rozrzuconych po scenie i ekranu, na którym wyświetlane były ilustracje do piosenek. Pierwsze utwory były prezentowane w półmroku –  idealnie oddano w ten sposób charakter muzyki. Utwory przygotowane w studio były dla artystów podstawą do improwizowania i rozwijania tematów. Przykładem może być Co Nam Zostało Z Tych Lat, oryginalnie śpiewane przez Mieczysława Fogga. Utwór był popisem pianisty, Gonzalo Rubalcaby, który otworzył kompozycję delikatnym intrem, a później uzupełniał partię Jopek atonalnymi wstawkami. Bardzo dobrze wypadł Kogo Nasza Miłość Obchodzi, w którym wyróżnia się chwytliwa linia melodyczna i refren. Utwór był ilustrowany falami morskimi rozbijającymi się o nadbrzeżne kamienie. Już od pierwszych chwil, Jopek prezentowała bardzo wysoką dyspozycję wokalną. Wielokrotnie bawiła się emisją głosu, krzycząc, zaciągając czy wielokrotnie powtarzając daną sylabę. Momentami schodziła też ze sceny lub usuwała się w cień, tak żeby zespół mógł rozwinąć swoje instrumentalne pomysły.

Każdy z muzyków miał kilka momentów na swoje solówki. Ciekawie, aczkolwiek nieco smętnie, wypadł instrumentalny Besame Mucho, w którym Jopek na bieżąco wymyślała swoją wokalizę do akompaniującego jej fortepianu. Intrygował Pokoik Na Hożej, oparty na charakterystycznej linii basowej. Było w nim miejsce na długie instrumentalne pasaże, delikatne, kilkakrotnie powtarzane frazy przez Jopek i solo na bezprogowym basie w wykonaniu Armando Goli. Trzeba przyznać, że niektóre improwizacje dążyły donikąd, albo niepotrzebnie się dłużyły. Przez nie można było momentami odnieść wrażenie, że Jopek była tylko gościem specjalnym na koncercie Kubańczyków i pojawiała się przed mikrofonem raz na jakiś czas. Bardzo mocnym członem zespołu był perkusista, Ernesto Simpson, który używał na scenie wielu nietypowych technik gry. W Miasteczku Bełz korzystał z cowbella, który tworzył wyjątkowy klimat i był udanym urozmaiceniem dla obijanych talerzy. Zespół po raz pierwszy podziękował publiczności po półtoragodzinnej grze, po czym zszedł ze sceny. Dwa bisy trwały prawie pół godziny. W ich trakcie Jopek, która nie nawiązywała wcześniej kontaktu z publiką, pokusiła się o śpiewane podziękowania dla fanów. „Jeśli miałabym się kiedyś przeprowadzić, to spośród wszystkich miast na świecie wybrałabym Wrocław” stwierdziła z muzyką w tle. Podziękowała też po angielsku swoim muzykom.

Koncert z serii „Minione” to klimatyczne, intymne granie. To skromne aranżacje, wysuwające Jopek i Rubacalbę na pierwszy plan. W trakcie występu artyści bardzo wyraźnie operowali dynamiką gry, co urozmaicało kompozycje. Mimo że momentami czułem się nieco znużony, to miałem wrażenie, że obcuję ze sztuką najwyższej próby. Do odbioru takiej muzyki potrzebny jest odpowiedni nastrój. Warto było zobaczyć na żywo ten niecodzienny projekt.

Relacja ukazała się także w magazynie Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWr "Nowe Dziennikarstwo": LINK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz